Ewangeliczne zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa dla mądrych i inteligentnych.

W artykule: „Ewangeliczne zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa dla mniej inteligentnych”, pisałem o tym dlaczego śmierć i „zmartwychwstanie” Jezusa, opisane w ewangeliach synoptycznych, stały się przyczyną ewangelicznego bałwochwalstwa. Obliczonego na to, że ciemność umysłowa ówczesnych wiernych, pozwoli im zaakceptować mix nauk Jezusa z wierzeniami pogan, by ratować mocno chwiejącą się wówczas wiarę w Jezusa Chrystusa.
I chociaż Jan ewangelista uczestniczył w redagowaniu Ewangelii Mateusza, to nigdy nie pogodził się z zapisanym w niej odstępstwem.
Gdy po śmierci wszystkich apostolskich braci, Jan ewangelista pozostał sam na świecie, postanowił wyjawić całą prawdę, o zdradzie Judasza i zmartwychwstaniu Jezusa. Jednak ze względu na silnie zakorzenione już odstępstwo w rosnącym w siłę kościele Pawła. Jan w obawie o swoje życie (przed braćmi chrześcijanami)! Musiał opisać to tak, by wierni, którzy ugruntowali swą wiarę na złych zapisach ewangelii synoptycznych oraz niewiele mądrzejsi ich nauczyciele; niewiele z tego zrozumieli.
Wiadomo, że Jan swoją ewangelię napisał dopiero po spisaniu objawień, jakich doznał na wyspie Patmos. A ponieważ Apokalipsa opisuje wydarzenia, jakie mają dziać się na początku trzeciego tysiąclecia, zatem i jego Ewangelia napisana jest dla wyznawców Jezusa Chrystusa, żyjących w XXI wieku!
Już w pierwszych słowach swojej ewangelii, Jan rozprawia się z pogańską wersją, pojawienia się Jezusa Chrystusa na Ziemi, zapisaną w ewangeliach synoptycznych.
„Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez nie się stało, a bez niego nic się nie stało z tego, co istnieje. W nim było życie, a życie było światłością ludzi. A światłość w ciemności świeci, lecz ciemność jej nie ogarnęła”. 1. 1-5 Ew Jana
Prawda, że na pierwszy rzut oka a nawet na drugi i trzeci, trudno cokolwiek z tego zrozumieć, nawet człowiekowi żyjącemu w XXI wieku, a co dopiero ciemności żyjącej w wieku pierwszym. Zatem jak należy czytać i rozumieć ten fragment?
„Na początku było Słowo, ono było życiem światłości ludzi, gdy dotarło do Boga, dało początek wszystkiemu, co jest u Boga. Ono stało się Bogiem (ożywicielem Boga) i wszystkiego co w Niebie jest. Lecz dziś Słowo/światłość w ciemności świeci, bo ciemność jej nie ogarnęła”.
Światłość, z której zaistniał Bóg to energia astralna ludzi pierwotnych, która dotarła do jakiegoś miejsca w kosmosie nazwanego Niebem, a wypełnionego dotychczas wyłącznie tz. ciemną materią. Energia astralna to energia ożywiona wytwarzana przez każdego żyjącego człowieka. Zatem w Niebie na początku była tylko; ciemna materia i energia astralna ludzi pierwotnych, nazwana przez Jana światłością ludzi. Więc wszystko co z niej w Niebie powstało jest duchem czyli energią ożywioną. Również w Niebie powstała z niej energia ożywiona myśląca, którą Jan nazywa Słowem i jest to Bóg; najwyższa forma ewolucji ożywionej energii myślącej we wszechświecie.
Taka właśnie energia z ludzi pierwotnych do ludzi powróciła, lecz ciemność jej nie ogarnęła. Jak łatwo zauważyć, to zdanie dotyczy czegoś co już się stało, czyli czasu pojawienia się Jezusa Chrystusa jako Boga na Ziemi!
„Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat. Słowo było na świecie, i świat stał się przez nie; a jednak świat go nie poznał. Przyszło do swej posiadłości, ale swoi go nie przyjęli”.1. 9-10 Ew Jana
Zatem Bóg przyszedł do ludzi, nie przez pogańskie narodziny „boskiego dzieciątka” Jezus, lecz przez zstąpienie z Nieba Ducha Świętego w dorosłego już Jezusa.
Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka to Słowo – boska energia myśląca, która teraz przyszła do ludzi, Taka też energia wcześniej dała początek narodowi wybranemu przez Boga. Hebrajczycy to nieśmiertelne pokolenie duchów ludzkich, pochodzące od Adama i Ewy. Stworzonych w Niebie i posłanych na Ziemię, by wstąpili w ludzi.
Ponieważ duchy Adama i Ewy również stworzone zostały ze światłości ludów pierwotnych i jako światłość wstąpili na Ziemi w żyjących tu ludzi. To miejsce gdzie się pojawili i żyje ich pokolenie, nazwane zostało Światem, co miało oznaczać prowincję światłości czyli prowincję Boga na Ziemi.
Jednak gdy Słowo (Światłość Boska) przyszło na świat do swoich, ci na nim się nie poznali i nie przyjęli Boga, który wstąpił w Jezusa, podczas jego chrztu w Jordanie.
To wówczas: „Słowo stało się ciałem i mieszkało miedzy nami – a myśmy patrzyli na chwałę jego: chwałę jaką otrzymuje Jednorodzony od Ojca – pełne łaski i prawdy… Boga nikt nigdy nie widział. Jednorodzony, który jest Bogiem, który jest na łonie Ojca, on go (nam) objawił”. 1. 14-18 Ew Jana
Słowo stało się ciałem i mieszkało między nami, oznacza, że w momencie chrztu Jezus stał się widzialnym dla ludzi Bogiem, a Bóg człowiekiem! Tak z łona Ojca narodził się Jezus Chrystus – Człowieczy Syn Boży. I jest Synem Jednorodzonym czyli narodzonym tylko raz, podczas chrztu Jezusa! Jan daje tu jednoznacznie do zrozumienia, że nie było żadnego innego bożego narodzenia Jezusa.
Narodziny Syna Bożego Jezusa Chrystusa, Jan ewangelista opisuje słowami Jana Chrzciciela
„*Ja nie znałem go; ale na to przyszedłem chrzcić wodą, żeby objawiony był Izraelowi.* Jan (Chrzciciel) świadczył dalej: *Widziałem Ducha zstępującego z nieba, jakby gołębicę; spoczął na nim. Nie znałem go. Lecz ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą rzekł do mnie: Gdy ujrzysz męża, na którego zstępuje Duch i na nim spoczywa, jest to ten, który chrzci w Duchu Świętym. Widziałem to i jestem świadkiem, że ten jest Synem Bożym*”. 1.31-34 Ew Jana
Jednorodzony Człowieczy Syn Boży żył na Ziemi przez 1260 dni, od chrztu Jezusa w rzece Jordan do jego śmierci na krzyżu. Zatem podczas narodzin Jezusa Chrystusa, Jezus miał już 29,5 roku życia za sobą!
A zmartwychwstanie Jezusa to objawienie się uczniom Świętego Ducha, który w Jezusie przez ten czas przebywał; stało się to tuż po śmierci Jezusa, a przed powrotem Ducha do Ojca. I omal nie zakończyło wiary w Jezusa Chrystusa, było też powodem powrotu do wierzeń pogańskich w ewangeliach synoptycznych.
A oto prawdziwa wersja tych wydarzeń opisana przez Jana:
„*Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeden z was mnie zdradzi*. Uczniowie spoglądali jeden na drugiego, bo nie wiedzieli o kim mówi. Jeden z uczniów jego, którego Jezus szczególnie miłował, siedział przy boku Jezusa. Szymon Piotr dał mu znak i rzekł: *Zapytaj o kim mówi*. A on opierając się o pierś Jezusa zapytał: *Panie, kto to jest?* Jezus rzekł: *To ten, dla którego umoczę kawałek chleba i podam mu go*. I umoczył kawałek chleba, wziął go i podał Judaszowi, synowi Szymona Iszkariota. A po spożyciu tego chleba w tejże chwili wstąpił weń szatan. Jezus więc rzekł do niego: *Co masz czynić uczyń szybko!* Żaden z biesiadników nie zrozumiał, po co mu tak mówił. A ponieważ Judasz miał trzos, przypuszczali niektórzy, że Jezus chciał mu powiedzieć: Zakup, czego nam potrzeba na święto, albo że ma coś dać ubogim. On zaś spożywszy kąsek wyszedł natychmiast. A była noc”. 13. 21-30 Ew Jana.
1. Jezus pogania Judasza, aby pospieszył się ze zdradą, a apostołowie nie rzucili się na Judasza, mimo, że Jezus ewidentnie wskazał im, że to on jest zdrajcą! Czyżby wszystko pomiędzy nimi było uzgodnione?
2. Jezus mocząc chleb w winie poczęstował wyłącznie Judasza. Czy tak pożegnał się ze swoim przyjacielem, który za chwilę odda mu największą przyjacielską przysługę? Biorąc na wieki przekleństwo swej duszy i ciała, za rzekomą zdradę Jezusa Chrystusa, po to by Bóg w chwale opuścić mógł ciało konającego Jezusa.
3. Jezus pozwolił Judaszowi zabrać ze sobą wszystkie pieniądze i pozostawił apostołów bez środków do życia. Co więcej Judasz do tej kasy miał jeszcze dołożyć pieniądze, uzyskane od kapłanów za rzekomą zdradę. Zatem do czego te pieniądze były Judaszowi potrzebne? Odpowiedź jest tylko jedna: Judaszowe pieniądze za chwilę miały przysłużyć się… dla chwały Bożej! To tymi pieniędzmi Judasz ma opłacić żołnierzy pilnujących grobu Jezusa, by ci pozwolili mu wykraść ciało i pochować je gdzieś na pustyni. Bo tylko tak mogło odbyć się kolejne dwuznaczne wydarzenie: „zmartwychwstanie Jezusa”. Jednak byłoby ono niemożliwe, gdyby Ciało Jezusa na ten czas było w grobie.
O dwuznaczności ukrytej w zdradzie Judasza, świadczy to zdanie: „A po spożyciu tego chleba w tejże chwili wstąpił weń szatan”. Jak Judasz mógł zdradzić Jezusa, skoro dowiedział się o swojej zdradzie dopiero podczas wieczerzy, którą na dodatek musiał zmotywować w nim Szatan, który na znak Jezusa weń wstąpił? Wreszcie dlaczego mimo Szatana w swym wnętrzu i „chciwości na pieniądze”, Jezus musiał Judasza ponaglać do zdrady? „Co masz czynić uczyń szybko!
A była noc.”
Dalszy ciąg świadczący o dwuznaczności zdrady Judasza znajdziemy w Ewangelii Judasza.
Gdy Judasz wyszedł zdradzić, była noc: „Ich wyżsi kapłani szemrali, gdyż on (Jezus) wszedł, aby się modlić. Ale niektórzy uczeni w Piśmie obserwowali go bacznie, by móc go pojmać wtedy, gdy się modlił, bo bali się ludu, gdyż ten miał go za proroka.
Podeszli do Judasza i spytali: *Co ty tu robisz? Jesteś uczniem Jezusa*. Judasz odpowiedział im tak, jak tego chcieli . Dostał za to trochę pieniędzy i wydał go im”
. Ew Judasza
Z przytoczonych powyżej fragmentów Ewangelii wynika jednoznacznie, że zdradzenie, śmierć oraz zmartwychwstanie Jezusa, zostało zaplanowane przez samego Jezusa Chrystusa i przynajmniej niektórzy apostołowie o tym wiedzieli! Natomiast Jezus ewidentnie ułatwiał zadanie kapłanom.
Duch Boży to Słowo/światłość, dlatego wyłącznie pod taką postacią mógł „zmartwychwstać” i ukazać się uczniom. Zatem konieczne było zniknięcie ciała zabitego Jezusa z grobu: należało je wykraść i ukryć. A to było zadaniem Judasza rzekomego „zdrajcy” Jezusa, który przecież nie powinien mieć ku temu żadnych powodów. Ubrudzenie Judasza zdradą, chciwością oraz wszelką ohydą, miało jeden cel, odwrócenie uwagi; by nikomu nie przeszło nawet przez głowę, że to on może stać za zniknięciem ciała Jezusa.
Dodatkowo pomóc temu miała wcześniejsza prowokacja Jezusa Chrystusa, który doskonale wiedział, że wokół siebie ma szpiegów. A ci wszystko o czym mówi, donoszą kapłanom żydowskim.
„Oto idziemy do Jerozolimy. Tam Syn Człowieczy będzie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Skażą go na śmierć i wydadzą poganom, a ci będą drwić z niego, ubiczują go i ukrzyżują. Lecz trzeciego dnia zmartwychwstanie”. 20. 18-19 Ew Mt
Kapłani prowokację Jezusa „łyknęli” i postąpili jak zaplanował:
„*Panie przypomnieliśmy sobie, że ten zwodziciel zapowiedział jeszcze za życia: Po trzech dniach zmartwychwstanę. Wydaj więc rozporządzenie, żeby zabezpieczono grobowiec aż do trzeciego dnia; wówczas uczniowie jego nie będą mogli przyjść, skraść go i potem rozgłosić między ludem: Powstał z martwych. Bo wtedy to ostatnie oszustwo byłoby gorsze od pierwszego*. Piłat rzekł im: *Straż otrzymacie. Idźcie i zabezpieczcie grób, jak potraficie*. Poszli więc i zabezpieczyli grób pieczętując kamień, i ustawili straż”. 27. 63-66 Ew Mt
Żołnierze pilnujący grobu, byli potrzebni Jezusowi Chrystusowi dla dania niezależnego świadectwa o „nadprzyrodzonym” zniknięciu ciała Jezusa.
W odróżnieniu od Ewangelii Mateusza, Jan w swej ewangelii daje nam jednoznacznie do zrozumienia, że żadni aniołowie ani inne siły nadprzyrodzone ze zniknięciem ciał Jezusa nie miały nic wspólnego.
„Pierwszego dnia tygodnia Maria Magdalena udała się wczesnym rankiem, kiedy był jeszcze mrok, do grobowca i zobaczyła, że kamień został z grobowca usunięty”. 20. 1 Ew Jana
Po co Magdalena poszła do grobu, gdy był jeszcze mrok?
Bo jako kobieta nie miała szans na odsunięcie z grobu kamienia. Zatem nie będzie podejrzana o oto, że to ona wykradła ciało. Jej celem było tylko sprawdzić, czy Judasz wywiązał się z zadania!
Przy okazji warto zwrócić uwagę na fakt, że Jan ani słowem nie wspomina o tym, iż jakiś anioł ma cokolwiek wspólnego ze zniknięciem ciała Jezusa. Co więcej zdradza, że w plan wykradzenia ciała z grobu przez Judasza znany był również Marii Magdalenie.
Sprawdziwszy, że kamień z grobu jest odsunięty Maria Magdalena realizowała dalszą część planu.
„Pobiegła więc szybko do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus miłował, i rzekła im: *Zabrali Pana z grobu i nie wiemy gdzie go położono*”. 20. 2 Ew Jana
Z liczby mnogiej wypowiedzi Magdaleny wynika, że z nią była jeszcze inna Maria o której mowa jest w Ewangelii Mateusza. Zatem Magdalena wzięła jeszcze ze sobą drugiego świadka, na dowód, że z odsunięciem kamienia nie miała nic wspólnego.
„Zerwał się więc Piotr wraz z owym drugim uczniem i pobiegli do grobu. Biegli obaj razem; lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i pierwszy przybył do grobu. Schyliwszy się ujrzał opaski na ziemi, ale nie wszedł”. 20. 3-5 Ew Jana.
W tym fragmencie mamy dowód na to, że również Jan był wtajemniczony w plan wykradzenia ciała Jezusa z grobu. Wyprzedził Piotra by sprawdzić, czy Judasz jak było uzgodnione, wykradł ciało Jezusa nagie. By po pochowaniu go gdzieś na pustyni, gdyby przypadkowo zostało odsłonięte, w żaden sposób nie było można rozpoznać czyje to ciało. Stąd wyraźne zaznaczenie, że sprawdzał czy opaski pozostały w grobie.
Warto zwrócić uwagę, że Jan opisując śmierć Jezusa, dwukrotnie pisze, iż był umiłowanym jego uczniem. Czym daje nam do zrozumienia, że jako jego najbliższy przyjaciel; wtajemniczony był w plan wykradzenia ciała i przynajmniej w drugiej jego części brał aktywny udział. W odróżnieniu od Piotra, który o planie tym nic nie wiedział. Jak wiemy Jezus Chrystus nie miał do Piotra zaufania, wszak ten trzykrotnie się go zaparł.
Gdy Jan i Piotr powrócili do domu, Maria Magdalena pozostała jeszcze blisko grobu i płakała.
„Gdy ją wciąż jeszcze płacz dławił, nachyliła się aby zajrzeć do grobowca. A wtedy ujrzała tam, gdzie uprzednio leżało ciało Jezusa, dwóch aniołów w białych szatach, siedzących: jeden u głowy drugi u nóg. I rzekli do niej: *Niewiasto czemu płaczesz?* Odpowiedziała im: *Bo zabrali Pana mego, a nie wiem gdzie go położyli*. Wyrzekłszy te słowa obróciła się za siebie i ujrzała Jezusa, który tam stał; lecz nie wiedziała, że to Jezus. Jezus zapytał ją: *Niewiasto czemu płaczesz? Kogo szukasz?* Sądząc, że to ogrodnik, rzekła mu: *Panie jeżeli ty go wziąłeś, to powiedz mi, gdzieś go złożył, a ja go zabiorę*. A Jezus rzekł do niej: *Mario!*. A ona obróciwszy się rzekła do niego po hebrajsku: *Rabbuni!* – co znaczy Mistrzu. Jezus rzekł do niej: *Nie powstrzymuj mnie bo nie wstąpiłem jeszcze do Ojca. Idź do braci moich i powiedz im: Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego, do Boga mego i Boga waszego*”. 20. 11-17 Ew Jana
Niezwykle ciekawy fragment.
Dwaj aniołowie to nawiązanie do anioła z Ewangelii Mateusza, który odsunął kamień z grobu, jednak tu aniołowie pojawiają się dopiero, gdy kamień został już odsunięty, a ciało zniknęło. Znamienne, że po słowach Magdaleny: „Bo zabrali Pana mego, a nie wiem gdzie go położyli„, aniołowie zbyli je milczeniem. Bo nie mieli na ten temat nic do powiedzenia? Oczywiście, że tak, skoro żadni aniołowie nie brali udziału w zniknięciu zwłok Jezusa!
Z kolei dlaczego Magdalena ukochana i żona Jezusa nie rozpoznała go od razu?
Bo nie był to Jezus, lecz Święty Duch Boży w postaci energetycznej (w Słowie/światłości), który uprzednio był w Jezusie. A w takiej formie Bóg może przedstawić się człowiekowi w dowolnej postaci i mówić dowolnym głosem.
Dlatego dopiero gdy użył głosu Jezusa, mówiąc: „Mario!”, Magdalena go rozpoznała i zawołała: „Rabbuni!”. A teraz ciekawostka: słowo Rabbuni w Ewangelii tłumaczone jest jako Mistrzu… ale oznacza również Mój Przyjacielu! Zatem dlaczego Jan użył tego słowa, czy coś jeszcze chciał nam tak przekazać?
Oczywiście. Jest to zapisane w zdaniu: „Nie powstrzymuj mnie bo nie wstąpiłem jeszcze do Ojca”, które jednoznacznie wskazuje, że Magdalena czule objęła ukochanego „Jezusa” i nie chciała go puścić. Tak więc słowa Rabbuni Jan użył świadomie, by wbrew upokarzającym atakom Pawła i Piotra na Magdalenę, pokazać, że była ona ukochaną Jezusa. Zatem słowo Rabbuni należy w tym wypadku czytać jako: Mój Ukochany.
A oto kolejne fragmenty Ewangelii Jana świadczące o energetycznej postaci „Jezusa”, ukazującej się apostołom.
„Tam, gdzie uczniowie przebywali, drzwi były pozamykane z obawy przed Żydami. Wtedy wszedł Jezus, stanął wśród nich i rzekł do nich: *Pokój wam!*. A po tych słowach pokazał im ręce i bok. Uradowali się wtedy uczniowie ujrzawszy Pana”. 20. 19-20 Ew Jana
„Po ośmiu dniach, kiedy uczniowie jego byli znowu w domu, a Tomasz był z nimi, wszedł Jezus, mimo, że drzwi zamknięte, stanął między nimi i rzekł: *Pokój wam*. Potem rzekł do Tomasza: *Włóż tu palec i oglądaj ręce moje. Podnieś rękę swą i włóż ją do boku mego; i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym*”. 20. 26-27 Ew Jana
„Gdy ranek już świtał stanął Jezus na brzegu, lecz uczniowie nie wiedzieli, że to Jezus. Jezus rzekł do nich: *Dzieci, macie trochę ryb do zjedzenia*? *Nie* – odpowiedzieli mu. Na to on rzekł: *Zapuśćcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie*. Zapuścili więc i nie mogli jej już wyciągnąć z powodu wielkiej ilości ryb. A wtedy rzekł ów uczeń, którego Jezus miłował, do Piotra: *Pan jest!*” 21. 4-7 Ew Jana.
Chociaż Jan pojawiającą się uczniom postać nazywa Jezusem, to jednocześnie do znudzenia wbija nam do głowy, że to nie był Jezus. Lecz energetyczna postać Ducha Świętego – Boga, pojawiającego się pod postacią, w której uczniowie nigdy nie mogli rozpoznać Jezusa. Na dodatek mógł przechodzić przez zamknięte drzwi oraz tworzyć kości i rany w swoim energetycznym ciele.
Jan wskazuje tu również na skutek jaki wywołało zapożyczenie wierzeń pogańskich do ewangelii synoptycznych. Wymuszone przez nie do końca udany plan zmartwychwstania Jezusa: w obawie przed żydami, uczniowie musieli się w domach zamykać.
Jan ewangelista za swoje „heretyckie” nauki o Słowie i światłości: jego ziemskich narodzinach, śmierci i zmartwychwstaniu. Musiał obawiać się nie tylko żydów, ale również chrześcijan: wyznawców ewangelii synoptycznych w kościele Pawła.
Mimo to miał odwagę „podpisać” swoją Ewangelię. Jednak jak cała jego Ewangelia również jego podpis przeznaczony jest dla czytelnika wnikliwego i inteligentnego zarazem.
A oto jak odczytać podpis Jana w jego Ewangelii:
„Nazajutrz stał tam Jan (Chrzciciel) znowu, a z nim dwaj uczniowie jego. Wpatrzony w Jezusa, zawołał: *Oto Baranek Boży!* A dwaj uczniowie usłyszawszy słowa jego poszli za Jezusem”. 1. 3537 Ew Jana
Jan daje nam do zrozumienia: byłem z Jezusem od pierwszego dnia narodzin w nim Jednorodzonego Syna Bożego, który stał się w tym momencie Jezusem Chrystusem, bo tymi uczniami Jana Chrzciciela, byli młodzi wówczas: Jan i Andrzej brat Piotra
Jan ewangelista nie tylko został pierwszym uczniem Jezusa, był też jego uczniem ulubionym. O tym, że Jezus darzy Jana ogromną sympatią, nie było dla jego uczniów żadną tajemnicą. A nawet nadali Janowi przydomek: „ulubiony uczeń Jezusa”. Dlatego zamiast użyć swego imienia, Jan w Ewangelii używa swego zapomnianego już pseudonimu, zresztą robi to przy każdej nadarzającej się możliwości, czym zapewne chce powiedzieć: „To ja, który tam byłem”.
Już na samym początku swej Ewangelii, Jan daje jej swój podpis. Jednoznaczny dowód na to, że to on jest jej autorem, lecz robi to w niezwykle inteligentny sposób; używając liczby mnogiej:
„A Słowo stało się ciałem i mieszkało miedzy nami – a myśmy patrzyli na chwałę jego: chwałę, jaką otrzymuje Jednorodzony od Ojca – pełne łaski i prawdy”. 1.14 Ew Jana.
Gdy Jan pisał swoją ewangelię, żadnego z apostołów nie było już na świecie, zatem pod zwrotem: „a myśmy patrzyli na chwałę jego„, ukrywa się jedyny apostoł, który jeszcze żyje. Zaś na końcu Ewangelii Jan składa swój najbardziej wyrazisty podpis.
„Ten właśnie uczeń daje świadectwo o tych rzeczach i napisał o nich: a my wiemy, że świadectwo jego jest prawdziwe”. 21. 24 Ew Jana
Jest to swego rodzaju notarialne poświadczenie: podpis przez jego uczniów, które ma dać drugie świadectwo na autentyczność i prawdziwość apostolskiego świadectwa, spisanego w tej ewangelii przez naocznego świadka.
A tak owe „notarialne poświadczenie” należy czytać:
Ten właśnie ulubiony przez Jezusa uczeń daje prawdziwe świadectwo i napisał o nich w swej Ewangelii. „A my (uczniowie jego) dajemy świadectwo, że uczeń ów jest świadkiem i jedynym autorem tej Ewangelii.
Jan – uczeń i świadek, który był przy Jednorodzonym przez wszystkie 1260 dni jego pobytu na Ziemi. Do końca pozostał jego ulubionym i zaufanym uczniem, któremu Jednorodzony do tego stopnia ufał, że tuż przed opuszczeniem ciała konającego Jezusa, powierzył mu opiekę nad jego matką.
„Blisko krzyża stała matka jego oraz siostra jego matki, Maria żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Widząc swa matkę i przy niej ucznia, którego miłował, Jezus rzekł do matki swojej: *Niewiasto, oto syn twój*. Potem rzekł do ucznia: *Oto matka twoja*. Od tej chwili wziął ją uczeń do domu swego”. 19. 25-27 Ew Jana











Dodaj komentarz